Rogi

Dziś kolejny dzień przygotowań - przyprawiłem mojemu rowerowi rogi. Tak. Pozwolą odpoczywać moim dłoniom podczas długich tras. No i siodełko nowe kupiłem, bo podczas wyprawy testowej... eh... oszczędzę Wam szczegółów. Nabiegałem się też po mieście w poszukiwaniu specjalnej bateryjki do Mamiyi (A455), bo okazało się, że bez niej ani rusz.


Natomiast wczoraj późnym wieczorem podjąłem ostateczną decyzję co do planowanej trasy. Po Maroku, Mauretanii i Mali, mam zamiar dotrzeć do Gwinei i dalej przez Gwineę Bissau do Senegalu i z powrotem przez Mauretanię do Maroka. W Senegalu pewnie przyjdzie mi odwiedzić niewielkie państewko o wężowatym kształcie – Gambię. To jednak tylko prawdopodobna trasa, którą, w zależności od okoliczności napotkanych na miejscu, gotów jestem modyfikować. W końcu obiecałem Fasoli wysłać kartkę z Uagadougou...

1 komentarz:

Biter pisze...

Bardzo ambitny plan i bardzo frapująca trasa. Dobrze że mam co czytać teraz jako że plan już wcieliłeś w życie ;)